Podziel się tym w mediach społecznościowych

Najpierw dowcip z kategorii „sucharów”:

Pyta Krakus Warszawiaka:

– powiedz mi, jak wyście w Warszawie zrobili to powstanie?

– normalnie, zebraliśmy się, chwyciliśmy za broń i zaczęliśmy walczyć z Niemcami

– aha, no bo u nas nie wolno było 🙁

Gdyby ten dowcip zanalizować na poważnie można dostrzec całe spektrum ludzkich zachowań wobec niesprawiedliwości gwarantowanej prawem, wśród nich na pewno legalizm, kalkulację, oraz sprzeciw w formie buntu – zorganizowanego oporu z użyciem siły.

Drugi, bardziej poważny cytat, to ten z Jeffersona: „Kiedy niesprawiedliwość staje się prawem, opór staje się obowiązkiem”, tu już bez przesądzania o skali i formach oporu.

Prawdopodobnie co kilkadziesiąt lat, a może i częściej, na różnych kontynentach i w rozmaitych odcieniach pojawia się problem prawa niesprawiedliwego na tyle, że wymusza ono reakcję społeczną. Reakcję nadzwyczajną na nadzwyczajne czasy, spowodowaną przekonaniem, że normalne procedury dochodzenia sprawiedliwości, a także jej obrony, zawodzą.

Przedsiębiorcy zablokowani przez (bezprawnie) nałożone restrykcje w Rozporządzeniu z dnia 21 grudnia 2020r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii stracili cierpliwość i deklarują, że otworzą swoje biznesy wbrew obowiązującym przepisom. Właściciele firm zrzeszają się za pośrednictwem mediów społecznościowych, w tym Twitterowego profilu #OtwieraMY.

Sięgam do mojej półki z książkami Hannah Arendt. W eseju Nieposłuszeństwo obywatelskie pisała, że „pojawia się ono wówczas, gdy znacząca liczba obywateli dochodzi do przekonania, że normalne kanały dokonywania zmian nie funkcjonują, a skargi nie zostaną wysłuchane lub uwzględnione, albo przeciwnie, że rząd chce dokonać zmian i zabrał się do tego, upierając się przy sposobach działania, których legalność i konstytucyjność stoją pod wielkim znakiem zapytania[1]. Brzmi znajomo? Arendt pisała te słowa w USA w 1970 roku!! Rok później o nieposłuszeństwie obywatelskim napisał John Rawls w swym chyba największym dziele: Teorii Sprawiedliwości. Zdaniem Rawlsa, podejmowane akty nieposłuszeństwa powinny być działaniem otwartym, politycznym, negującym przemoc, świadomie łamiącym pewne nakazy i mającym na celu zmianę prawa, lub postanowienia władz[2].

Jak widać, modele teoretyczne obecne w filozofii prawa[3] już pół wieku temu pasują w zasadzie idealnie do akcji #OtwieraMY. Przedsiębiorcy protestują już otwarcie; ich celem politycznym nie jest wywrócenie, lecz naprawa systemu – deklarują wdrożenie zasad sanitarnych; nie stosują przemocy; świadomie łamią bezprawne restrykcje nałożone rozporządzeniem, z pogwałceniem art. 22. Konstytucji – zasady wolności gospodarczej.

W mojej ocenie ludzie ci zasługują na uznanie.  Stoją za tym trzy sprawy:

Po pierwsze fakt, że organizatorzy akcji występują zbiorowo, a ich grupa powiększa się. Gdyby były to pojedyncze przypadki ludzi tych można by uznać za ekscentryków – cóż, w końcu oszołomów nie brakuje… Jednak, na co celnie wskazuje H. Arendt, nieposłuszny obywatel nigdy nie jest pojedynczą jednostką, może on istnieć i działać tylko jako członek grupy. „Znaczące nieposłuszeństwo obywatelskie będzie zatem praktykowane przez pewną liczbę ludzi mających wspólnotę interesów[4].

Po drugie: przedsiębiorcy nie są buntownikami. Wracając do dowcipu z początku wpisu: powstańcy byli buntownikami, ale nie byli nieposłusznymi obywatelami, gdyż obywatelami w ogóle nie byli! Ich celem było wyzwolenie Warszawy i Polski i zniszczenie zbrodniczego systemu III Rzeszy. Dzisiaj przedsiębiorcy nie chcą wywracać stolika, ale go ustabilizować. Celem tych ludzi nie jest nawet zmiana rządu!, lecz, po prostu, możliwość prowadzenia swojej działalności w ograniczeniach epidemicznych. Konstytucja dopuszcza ograniczenie wolności działalności gospodarczej, ale nie jej zakaz: dla wielbicieli krakowskiego Kazimierza pytanie: jakie dania może na wynos serwować Alchemia czy Singer? Mówiąc językiem Rawlsa „nieposłuszeństwo obywatelskie stanowi formę niezgody w granicach wierności prawu[5]. W mojej ocenie akcja #OtwieraMY jest w istocie formą obrony Konstytucji.

Czy będą gotowi ponieść odpowiedzialność? Wydaje się, że nie są herosami, romantycznymi bohaterami, którzy dla zasady za swe przekonania pójdą na szafot. O ile poddanie się karze miałoby by być jednym z elementów klasycznego nieposłuszeństwa obywatelskiego, o tyle w akcji #OtwieraMY mówi się o omijaniu zakazów w myśl publicystycznie, a więc szeroko, także administracyjnie, rozumianej zasady nullum crimen sine lege. Pisał Rawls: „Ci, którzy uciekają się do obywatelskiego nieposłuszeństwa, aby zaprotestować przeciwko niesprawiedliwym prawom, nie są gotowi zaniechać go, jeśliby sądy ostatecznie się z nimi nie zgodziły, niezależnie od tego, jak bardzo ucieszyłoby ich orzeczenie przeciwne[6].

Po trzecie: argument, który na pewno się pojawi: Polska jest krajem demokratycznym, jeżeli się Panu nie podoba – idź Pan do sądu! Otóż tego nie można być pewnym. W sytuacjach nadzwyczajnych zwyczajne środki zawodzą, tak jest też z długotrwałym postępowaniem sądowym, w czasie którego niejeden biznes pozostanie jedynie wspomnieniem, gdyż raz utraconej pozycji w zasadzie nie można odzyskać (młodszym przypomnę: w miejscu Starbucksa w Pałacu pod Baranami był w latach 90-tych lokal „Cafe Bambus”).

Znajdujemy się w sytuacji nieidealnej. Z pewnością Polska nie jest już państwem prawa: nie chodzi mi przy tym o sprawy branżowe – przesunięcia sędziego Kowalskiego z wydziału Z do Wydziału X, ani pozbawienie sędzi Nowak funkcji Prezesa (o tym jak zmarnowano społeczną energię w obronie sądownictwa i dlaczego zapomniano o – najistotniejszych! – sądach administracyjnych warto kiedyś napisać). Polska nie jest państwem prawa w wyniku niespotykanego w historii III RP systemowego bezprawia serwowanego od sześciu lat bez cienia żenady przez rządzący obóz Zjednoczonej Prawicy, czego pierwszym z brzegu aktualnym przykładem jest sprawa z mandatami. Istnieją zarazem poważne wątpliwości, czy Polska jest jeszcze krajem demokratycznym: z pewnością odbywają się jeszcze akty wyborcze (wyborokracja), ale jest to model Schumpeterowski[7], gdzie minimalna forma jest ważniejsza niż treść. W każdym razie, ostatni już raz zapożyczając język Rawlsa: Polska jest społeczeństwem bliskim sprawiedliwości, po części dobrze urządzonym, w którym mimo to występują poważne naruszenia sprawiedliwości[8].

Dokładnie w takim społeczeństwie nieposłuszeństwo obywatelskie ma swoje uzasadnienie. Jest jego instytucją. W innym wypadku, gdy forma rządu nie jest już demokratyczna, a prawo stanowione jest w całości niesprawiedliwe, dopiero wtedy instytucja nieposłuszeństwa obywatelskiego nie znajduje zastosowania. Pozostaje otwarty bunt, czyli warszawski karabin.

 

 

 

 

——————————-

[1]     H. Arendt, O przemocy. Nieposłuszeństwo obywatelskie, Warszawa, 1999, s. 169-170.

[2]     J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, Warszawa 2009, s. 523.

[3]     Także w Polsce, w przybitym politycznie nastroju połowy lat 80-tych Jerzy Wróblewski i Wiesław Lang sformułowali katalog cech obywatelskiego nieposłuszeństwa odnosząc się do sytuacji amerykańskiej (choć wiadomo, że tekst był adresowany do polskiego czytelnika): W. Lang, J. Wróblewski, Sprawiedliwość społeczna i nieposłuszeństwo obywatelskie w doktrynie politycznej USA, Warszawa 1984, s. 125–127; w najnowszej polskiej literaturze problematykę nieposłuszeństwa obywatelskiego przedstawia m. in. Marcin Pieniążek, Obywatelskie nieposłuszeństwo jako gwarancja praw podmiotowych, Studia Prawnicze. Rozprawy i Materiały, nr 1(10), 2012, s. 9–26, https://repozytorium.ka.edu.pl/bitstream/handle/11315/411/Studia_prawnicze_Studies_in_Law_Research_Papers_nr1_2012.pdf?sequence=1&isAllowed=y  (dostęp: 12.01.2021).

[4]     H. Arendt, op. cit., s. 144-145.

[5]     J. Rawls, op. cit., s. 527.

[6]     J. Rawls, op. cit., s. 524.

[7]     J. Schumpeter, Kapitalizm, socjalizm, demokracja, Warszawa, 2009.

[8]     J. Rawls, op. cit., s. 521.