Podziel się tym w mediach społecznościowych

 

dr Piotr Uhma
Katedra Prawa Administracyjnego i Europejskiego

Społeczeństwo popierające władzę, jest marzeniem każdej władzy. Oczywiście tej, której, choć w niewielkim stopniu zależy na społecznej legitymizacji. Marzenie to nie jest obce władzy w pełni demokratycznej, technokratycznej, autorytarnej i neoautorytarnej, choć sposoby urzeczywistnienia owego marzenia znacznie się różnią. Historia najnowsza obfituje w szereg odcieni relacji ludzie – władza: syntezy państwa i jednostki, wspólnoty uczuć, ducha rewolucji, paternalizmu, czy celowo, acz subtelnie lansowanego desinterresment obywateli w sferze publicznej. W każdym z tych wypadków cel polityczny pozostaje ten sam: utrzymanie, a może również – zwiększenie władzy, najlepiej przy utrzymującym się silnym poparciu społecznym.

Wśród zestawu narzędzi sprawowania władzy, takich jak chociażby język i metafora (człowiek – wspólnota, społeczeństwo – naród, dom – Ojczyzna, Rodacy – obcy) kluczowe miejsce zajmuje prawo: potężne narzędzie sprawowania władzy politycznej. Korzystając z autorytetu władzy, ale też ten autorytet budując, prawo jawi się w odbiorze społecznym jako szczególny system normatywny, silniejszy i godny większego poważania niż np. religia, moralność, etyka czy zwyczaj.

Monopol państwa (a zatem władzy) na uchwalanie i stosowanie prawa, jest też monopolem na stosowanie przemocy (znowu z pomocą przychodzi język: czyt. „przymusu bezpośredniego”, o ile zgrabniej to brzmi!), na określanie co jest, a co nie jest dozwolone, co mieści się w ramach wolności, a co wolnością nie jest. Co pozostawione jest poza nawiasem. Umiejętne stanowienie i stosowanie prawa jest majstersztykiem sprawowania władzy.

Klasyczne koncepcje praw człowieka mają swoje źródło właśnie w potrzebie ograniczenia władzy: wolności rozumianej (zgodnie ze słynną koncepcją Isaiaha Berlina) jako najpierw przestrzeni wolnej od ingerencji władzy, wpierw tej opartej na panowaniu tradycyjnym, współcześnie tej opartej na panowaniu racjonalnym – na prawie. W konsekwencji prawa człowieka mają ograniczać nadużywanie władzy. Mają ograniczać wszechwładzę prawa.

Prawa człowieka zawieszone są jednak pomiędzy idealizmem a realizmem (Ch. Tomuschat, Human Rights, Between Idealism and Realism), większość z nich to prawa derogowalne. Wyraźnie na plan pierwszy wysuwa się zresztą prawo do życia, którego ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. Ponadto ochrona wielu praw człowieka może doznawać ograniczeń z uwagi na inne wartości jakie państwo (czyt. władza) ma chronić. Mówi o tym np. art. 31 ust 3 Konstytucji RP,

„Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”. 

Jest to słynny „test” ustawowości, konieczności i wartości, niemal wprost przekopiowany do polskiej ustawy zasadniczej z art 9-11 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, i art. 2 protokołu nr 4 (prawo do swobodnego poruszania się). 

Wprowadzony w Polsce stan zagrożenia epidemicznego, a następnie stan epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2 zmusza niestety do praktycznego zastosowania wdzięcznych skądinąd dyskusji akademickich o pojęciach nieostrych: konieczności, proporcjonalności, ale też jak najbardziej ostrych i dających się zweryfikować: podstawach prawnych, hierarchii źródeł prawa czy określoności pojęć języka prawnego.

Dla przykładu: ogłoszony przez kilka nadleśnictw zakaz wstępu do lasów nie ma podstawy prawnej (albo jak w przypadku nadleśnictwa Limanowa przywołuje błędną podstawę prawną, w tym akt prawa wewnętrznego), jest zatem niezgodny z prawem, oraz w moim przekonaniu nieproporcjonalny i niekonieczny. Został on zresztą szybko odwołany. Podobnych wątpliwości prawnych dostarcza najnowsze „epidemiczne” rozporządzenie Ministra Zdrowia, gdzie konstytucyjne wolności zostały ograniczone rozporządzeniem (dyskusyjne z punktu widzenia relacji ustawa – akt wykonawczy, a także zastosowania przepisów karnych na podstawie Kodeksu Wykroczeń). W Polsce, wbrew oświadczeniu Premiera nie ma również stanu „narodowej kwarantanny” (czym zresztą różni się ona od nienarodowej i kto należy do narodu otwiera koleje pole dyskusji), nie jest też konieczne żadne „narodowe wyciszenie”, gdyż stan epidemii to nie rekolekcje.

Epidemia SARS-CoV-2 jest sprawą niezwykle poważną. Zagrożenia jakie niesie ze sobą ten wirus nie wolno bagatelizować. Obowiązkiem władz publicznych jest ochrona życia i zdrowia ludzi, czego jednak, uważam, nie można interpretować zgodnie ze słynnym zawołaniem: „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”, bo tych zawsze szkoda.